Siemanko! W maju 2017 zdałem prawko kat C+E i pomalutku zabieram się za poważny transport. Zawsze mnie do tego ciągnęło, jazda zawsze mi się podobała, no i jak widać moje "marzenie" się spełniło. Mam jakieś tam marne, naprawdę marne fotki z telefonu, ale zawsze to jakaś pamiątka, którą chciałbym się z Wami podzielić. Nieraz bywało też tak, że jechaliśmy w kilka aut, takim mini konwojem i szczerze powiem tak jeździ się bardzo przyjemnie. Czas szybciej mija, można się pośmiać i wiadomo jest raźniej. Jeśli macie jakieś pytania, czy coś to śmiało piszcie.

Odbiór nowej Wieltonki


Pauza na Halembie


Powrót na bazę


Jeden z najciekawszych ładunków jakie wiozłem. Bus ze zwyżką, bobcat, dwie koparki, 4 łyżki do koparek i 10 rowerów. Oczywiście było tak, jak tygryski lubią najbardziej, czyli dwa boki, rampa + dach!




Resztę fotek wstawię później. Są to stare zdjęcia, ale chcę wrzucać wszystko chronologicznie

Jeśli macie jakieś pytania, śmiało odpowiem.

Spoty, spoteczki..
Znajomość, którą nawiązałem z Łukaszem kilka lat temu, właśnie przez jakieś tam VSki utrzymuje się do dziś. Jest to super sprawa, że spełniliśmy swoje marzenia, by zostać kierowcą! Ba, nawet udało nam się razem spiknąć na trasie. Dzięki mordo za te wszystkie lata i oby więcej spotów!

Przemierzając niemieckie szlaki


Oczekiwanie na zrzutkę w Żywcu w Hutchinsonie


Powrót do domu, widok na Kraków


Rozładunek krążków blachy


2-tygodniowe kilometry


Oczekiwanie w Amsterdamie na załadunek kakaa do Wadowic


Powrót na święta do domu z Kassel, cały autohof nasz, 16 aut.




Weekend u Żabojada

Wreszcie złapany za kółkiem

Ten powrót do domu był tragiczny... 3 dni wracałem z Wrocławia na bazę do Straszęcina... Rozładunek w Amazonie w Bielanach (awizacja na 13, wpuścili o 17 [o dziwo i tak bardzo szybko się uwinęli]), potem oddać palety do DB Schenker w Kątach Wrocławskich, no i czas pracy się skończył, wykręciłem tam pauzę i koło 10 rano załadunek w Leader Logistics we Wrocławiu do Skawiny. Było to 33 palety chipsów (3tony) do Lorenza. Też czekałem na zwolnienie ramp 3 godziny, załadunek jakieś 1.5h, sama droga 4h, bo korki (ludzie wracali na 1-ego listopada)... Na rozładunku byłem o 18, wzięli koło 21, rozładunek godzinę i dzida do Brzeska na Can-Pack się załadować. Coś się im spierdzieliło i dopiero rano mogą załadować, a mi akurat czas pracy się kończył, dla mnie spoko. Po 9-tce załadowałem puszkę i dzida na bazę, coby w poniedziałek rano wyjechać w drogę... Jeszcze cały dach trzeba było podnosić, bo puszka nie wejdzie, a już z obu stron linki celne porozciągane.. Na końcu jeszcze zabawa z regulacją pasków od naciągu plandeki i tak po 4 godzinach załadunku, wyjechałem wreszcie z Brzeska.  Ten powrót to była męczarnia.. 

Coś się jeździ...