16-09-2017, 13:08
Dawno nie wrzucałem czegoś świeżego także...
W między czasie ze dwa razy zmieniłem firmę i natłukłem sporo kilometrów, jakiś czas temu osiadłem w L.A i w firmie zajmującej się ogólnie transportem ciężkim. Na start siadłem za kierownicą trochę wysłużonego ale nadal świetnie pracującego Peterbilta 379 w dziennej kabinie, luksusów nie ma ale mimo to ten wóz ma jakiś taki swój urok. Ostatnia trasa była dość luźna więc znalazłem czas na kilka zdjęć.
Carlsband -> Los Angeles
Piątek, 6 rano, podwójny Manac załadowany chyba drewnem.
Miałem sporo czasu w zapasie więc przed odjazdem zjadłem jeszcze jakieś kanapki, kurde takie rześkie poranki zawsze są świetne. No ale ile można gapić się na drzewka, przecież trzeba ruszać w trasę, 181.fm The Eagle włączone więc można zaczynać pracę.
Przy akompaniamencie Twisted sister - I wanna rock jeszcze chwilę spędziłem w okolicach winnic po czym w końcu wjechałem na 5-tkę, spodziewałem się korków ale o dziwo gładko przejechałem do samego L.A. W mieście dopiero zauważyłem jak długi jest mój zestaw. Dwie godziny trasy zleciały w sumie szybko, dawno nie pisałem relacji więc zakładam że wyszło to słabo. :V
Te budy zawsze wywołują u mnie lekką żeżuncję xD
Dzięki i zapraszam do komentowania.
WE ARE MOTORHEAD
"moim sąsiadom chyba podoba się to jak gram na instrumentach bo aż wezwali policjantów żeby też mogli posłuchać" :V
ŻYJĘ BY NARZEKAĆ, NARZEKAM BO ŻYJĘ
"moim sąsiadom chyba podoba się to jak gram na instrumentach bo aż wezwali policjantów żeby też mogli posłuchać" :V
ŻYJĘ BY NARZEKAĆ, NARZEKAM BO ŻYJĘ