23-11-2014, 15:12
Wstaje sobie rano a patrzę i nie wierzę. Biało śniegu naje**ło.
Na szczęście volvo to jest volvo i gada od pierwszego nawet w Norwegii.
Teoretycznie miałem ładować 25 ton wyrobów drewnianych na Poznań i gdzieś w pi*du daleko na Rosji.
W praktyce jednak wyszło , że załadował mokre wyroby drewniane , nawet nie chcę wiedzieć ile to ważyło.
Wiem tyle , że volvo ledwo dawało radę na tych j*b**ych górkach i norma rodem z kraza.
Jak już mi załadowali te drewnopodobne coś to musiałem pierd***ć się aby zapiąć zamarzniętą szmatę która nie jest pierwszej młodości i jest sztywna jak koci ogon.
Ruszam sobie pięknie wcale bez żadnych problemów nie odśnieżonym wyjazdem to chcąc włączyć ciepły nawiew ujeb***em pokrętło od jeba**go nawiewu i został na pozycji "w c**j zimno" no i byłem zmuszony jechać na odziwo działającym webasto.
Gdzieś u gebelsa na dzikusie musiałem skoczyć na dwójkę do najpopularniejszego przenośnego kibla na świecie zwanego toi toi.
Na dworze z -5 a mi w tym kiblu kuśka chciała odpaść od zimna. Jedynym plusem był efekt zapachowy którego nie było bo wszystkie gówna po prostu zamarzły.
Dojechałem do zagłębia pyry zrzuciłem część z doczepy i pojechałem na bazę aby mi Marian naprawił nawiew i przy okazji serwis podpisać aby się książka zgadzała.
immobilizer włączam i lecim na Smoleńsk.
Na szczęście volvo to jest volvo i gada od pierwszego nawet w Norwegii.
Teoretycznie miałem ładować 25 ton wyrobów drewnianych na Poznań i gdzieś w pi*du daleko na Rosji.
W praktyce jednak wyszło , że załadował mokre wyroby drewniane , nawet nie chcę wiedzieć ile to ważyło.
Wiem tyle , że volvo ledwo dawało radę na tych j*b**ych górkach i norma rodem z kraza.
Jak już mi załadowali te drewnopodobne coś to musiałem pierd***ć się aby zapiąć zamarzniętą szmatę która nie jest pierwszej młodości i jest sztywna jak koci ogon.
Ruszam sobie pięknie wcale bez żadnych problemów nie odśnieżonym wyjazdem to chcąc włączyć ciepły nawiew ujeb***em pokrętło od jeba**go nawiewu i został na pozycji "w c**j zimno" no i byłem zmuszony jechać na odziwo działającym webasto.
Gdzieś u gebelsa na dzikusie musiałem skoczyć na dwójkę do najpopularniejszego przenośnego kibla na świecie zwanego toi toi.
Na dworze z -5 a mi w tym kiblu kuśka chciała odpaść od zimna. Jedynym plusem był efekt zapachowy którego nie było bo wszystkie gówna po prostu zamarzły.
Dojechałem do zagłębia pyry zrzuciłem część z doczepy i pojechałem na bazę aby mi Marian naprawił nawiew i przy okazji serwis podpisać aby się książka zgadzała.
immobilizer włączam i lecim na Smoleńsk.