29-03-2015, 15:10
Po 5 rano ruszyłem w dalszą trasę. Nim się obejrzałem, to już byłem na granicy niemiecko-belgijskiej i robiłem pierwszą przerwę od startu z Polski. Żeby długo nie jeździć na magnesie, to przejechałem Belgię, dojechałem do okolic Paryża i na bramkach zakończyłem dzień pracy Następnego dnia ruszyłem po 8 godzinie i spokojnie dojechałem do Limoges. Stamtąd miałem jechać do Amsterdamu, ale nie mogli znaleźć mi ładunku, więc zmienili trasę do Antwerpen. Pół baku paliwa, a może i mniej, ale trzeba gnać do Belgii, bo szef mówił, że tam tańsze paliwo. Udało mi się ledwo dojechać na cpn, zatankowałem i skończyłem pracę.