28-03-2017, 11:02
Zgorzelec - Genua
Jak pisałem wcześniej załadunek do makaroniarza miałem mieć z rana… I wszystko było by fajnie gdyby to była prawda. Zachodzę rano do biura i pytam gdzie mam stanąć a babeczka mi mówi że towar dopiero jest produkowany i jak będzie gotowy to do mnie zadzwonią. Myślałem że będą ładować mnie na bieżąco i to co zjedzie z taśmy będzie trafiało do mnie na naczepę, ale się przeliczyłem. O 13:20 zadzwonił wózkowy że może zacząć, szybko podjechałem i rozpiąłem firane. Po 25 minutach zmiana brygady… Następny wózkowy zaczął ładować po 14, chociaż tyle że się szybko uwinął. Przed 15 byłem w końcu gotowy do wyjazdu ze wszystkimi papierami i zabezpieczonym ładunkiem.
Wyjechałem ze Zgorzelca na A4 i zaczęło padać, myślę sobie no cudownie, lepiej być nie może. Brakowało tylko żeby u Angeli były korki i jestem w pupie. Na szczęście obyło się bez tego i przez ciapatego sąsiada przeleciałem szybko i sprawnie. Gdzieś tam w okolicach Norymbergii na cepeenie wykręciłem 45 i ruszyłem dalej. Po kolejnych 4,5 godzinach jazdy zatrzymałem się na stacji w Szwajcarii i poszedłem spać. Następnego dnia rano, obudziłem się i pogoda mnie miło zaskoczyła, ciepło i słońce świeciło. Przez Szwajcarie wiadomo, piękne widoki, więc jest na czym oko zawiesić a że jechałem za zachód pierwszy raz od dłuższego czasu to miło sobie powspominać. Teraz górki nie stanowią żadnego problemu dla „białej damy” a i komfort dużo lepszy niż w highline.
U Włocha nie doleciał bym na czas, gdybym nie przedłużył czasu pracy. Dojechałem na styk, zostało mi 12 minut, więc zapytałem Mariana Italiana czy mogę zostać na placu firmy i zrobić pauzę, na co on mi twierdząco kiwnął głową i poszedł w swoją stronę. Teraz robię przerwę i czekam na sms’a od spedycji co dalej.
Zarabianie przez internet?
To nie możliwe... A jednak!
Pomoc i informacje na temat oferty na PW.