21-01-2018, 20:13
Słowacja? Czemu nie.
Nasz szalony spedytor dzwoni do mnie w niedzielę rano koło 14 i mnie informuje że w poniedziałek wyruszam w drogę. Myślę sobie 3 dni w domu to chyba dobrze już pojechać, jeszcze ktoś zacznie narzekać, że za długo siedzę czy coś. Na załadunku byłem po godzinie 8 akurat blisko bazy. Sam załadunek to przyznam szczerze 20 ton proszku załadowane w 15 minut.
Dokumenty z biura wziąłem coś koło 9 i wyruszyłem w drogę. Poszczęściło mi się Poznań jeszcze spał, albo normalni ludzie już w pracy byli Landem jak to landem jakoś szło ważne, że do przodu idzie. Autostrada to aż mnie zaskoczyła na odcięciu od bramek do bramek i potem do celu cały czas 80 na liczniku, nawet pod górki jakby auto lżej wjeżdżało. W miejscu rozładunku kręciłem pauzę, bo i tak awizacja na wtorek rano na godzinę 7.40. Teraz właśnie dopijam kawę i będę jechał ładować jakieś sery do makaroniarza. Bajo
Dokumenty z biura wziąłem coś koło 9 i wyruszyłem w drogę. Poszczęściło mi się Poznań jeszcze spał, albo normalni ludzie już w pracy byli Landem jak to landem jakoś szło ważne, że do przodu idzie. Autostrada to aż mnie zaskoczyła na odcięciu od bramek do bramek i potem do celu cały czas 80 na liczniku, nawet pod górki jakby auto lżej wjeżdżało. W miejscu rozładunku kręciłem pauzę, bo i tak awizacja na wtorek rano na godzinę 7.40. Teraz właśnie dopijam kawę i będę jechał ładować jakieś sery do makaroniarza. Bajo