28-08-2015, 14:51
Pau - Szeged
Kręte i wznoszące trasy we Francji dały w kość mojemu Meśkowi. Załadowany 20 tonami ładunku ledwo dawał radę. Spalanie poszło w górę, a w mgnieniu oka było mniej niż połowa paliwa w baku. Od Lyon'u ciągle jakieś zwężenia, dopiero we Włoszech mogłem rozpędzić się do prędkości maksymalnej. Po 2 dniach jazdy dojechałem do celu i mogłem w końcu dłużej odpocząć. Teraz tylko rozładunek i czekać na dalsze polecenie.
Kręte i wznoszące trasy we Francji dały w kość mojemu Meśkowi. Załadowany 20 tonami ładunku ledwo dawał radę. Spalanie poszło w górę, a w mgnieniu oka było mniej niż połowa paliwa w baku. Od Lyon'u ciągle jakieś zwężenia, dopiero we Włoszech mogłem rozpędzić się do prędkości maksymalnej. Po 2 dniach jazdy dojechałem do celu i mogłem w końcu dłużej odpocząć. Teraz tylko rozładunek i czekać na dalsze polecenie.