22-02-2017, 01:38
Witam serdecznie!
Stałem cały weekend na parkingu pod tym Krakowem bo stwierdziłem że rozładunek mam na godzinę jedenastą więc nic nie stało na przeszkodzie by wyruszyć na spokojnie o godzinie szóstej rano w poniedziałek spod CPN-u prosto na firmę. Na drodze jak to rano nic się nie działo , na radyjku cisza więc nawet nie było z kim pogadać na szczęście muzyczka mi przygrywała do jazdy więc szybko mi zleciało. Na firmie byłem za piętnaście jedenasta i od razu poszedłem do biura z papierami i po dwudziestu minutach zaczęli mnie rozładowywać. Po około godzince byłem gotowy do odjazdu i na pusto poleciałem do kolejnej firmy która znajdowała się pod Krakowem po załadunek karton-gipsu który miałem zawieźć do Katowic. Około godzinka jazdy bez przygód i w sumie to była cisza przed burzą bo po dojechaniu tam niby szybko mnie załadowali ale spedytorka pogubiła papiery od towaru i miałem godzinę w plecy więc musiałem trochę przycisnąć na A4 która wyjątkowo nie była zakorkowana na bramkach. O godzinie czternastej byłem na miejscu i po piętnastej mnie rozładowali. Pośmiałem się z chłopakami trochę na firmie , dostałem gratis kawę i poleciałem dalej w trasę do fabryki styropianu do ocieplania budynków (profesjonalnej nazwy nie pamiętam) załadować wiadomo już co. Droga bez rewelacji... Dużo dziur jak to polskie drogi krajowe... Jednak bez wiekszch problemów przytargałem tą Scaniule na miejsce. Załadowali mi ten styropian, ładuneczek leciutki , czułem jakbym leciał na pusto i w sumie nie dziwne bo towar wagi piórkowej Także po jakimś czasie było trzeba zrobić pauze 9h więc znalazłem najbliższy parking , stanąłem ,z robiłem kolację i uszykowałem się do spania po ciężkim dniu więc poniedziałek skończony i czas na wtorek który się udał bo za dużo nie pojeździłem bo tylko z pod tego parkingu który znajdował się podajże pod Kolicami czy jakoś tak nie wiem pewnie coś pomyliłem ale mniejsza z tym.. Wiec wracając do tematu dużo nie pojeździłem gdyż z tej miejscowości do Jędrzejowa ( zapomniałem dodać że tam miałem rozładunek) miałem nie całe 200km także rzut beretem. Ogólnie droga do Jędrzejowa tragedia... O godzinie 7 rano jakiś typek wyjechał na czołowe z ciężarówką i policja kierowała nas jakimiś objazdami i dziurami więc doszło dodatkowe 40km do tych 200km, ale jakoś dojechałem na miejsce pomimo ponad 30 minutowego spóźnienia. Także teraz kieruje się na bazę i jutro robię dzień wolnego ponieważ przyszły mi nowe części do skakanki które chcę zamontować, a czy się uda wszystko ogarnąć jutro... Nie wiem Także zapraszam teraz do moich kolejnych wypocin w postaci zdjęć