05-05-2019, 22:01
S520'tka niestety poszła do wymiany, bo nie było pewności, że nie wywali nam elektroniki po raz kolejny, wada fabryczna, której nie byli w stanie naprawić w serwisie w Polsce. W zamian za nią dealer zaoferował nam S450, która mu zalegała na placu w bardzo dobrej cenie. Żal było nie wziąć, obecnie Scania ma na liczniku blisko 2 tysiące kilometrów i myślę, że ta posłuży nam dłużej Jest trochę mniej świecidełek, ale pochłaniały one za dużo elektryczności na dłuższą metę :p
Trasa: Wrocław-Limoges
Ładunek: Kabanosy wieprzowe Tarczyński
Waga: 17 ton
Po powrocie z poprzedniego kółka od razu dostałem zlecenie na transport do Francji, awizacja na poniedziałek na 11:00, więc cały weekend w domu. Magazyn dobrze mi znany, 15 minut z parkingu, o 9:30 byłem w trucku spakować klamoty, kupić RedBulla i dzida na magazyn. elegancko 10:35 stanąłem na bramie. Cieć do mnie, że w sumie to dzisiaj wcześniej się chłopaki zebrali i mogę się już podstawiać, dzięki temu o 11:51 już wyjeżdżałem z firmy przy akompaniamencie Sheck Wesa i Mo Bamby wyjechałem w długą drogę do Limoges. Na trasie sporo wypadków, ale na szczęście nie zniweczyło to moich planów i stanąłem na przerwę za Norymbergą. Potem w górzystym terenie było widać różnicę w mocy między oboma pojazdami, te 70 koni bardzo by się przydało, ale nie byłaby to ekonomiczna jazda Średnie spalanie na poziomie 48l/100km pozostawia wiele do życzenia, ale trasa nadrabiała to widokami. Trasa przez Francję bardzo przyjemna, za Dijon stanąłem na drugą pauzę i na spokojnie doleciałem do Limoges. Wiedziałem, że nie muszę się spieszyć, bo magazyn Carrefoura do którego jechałem otwierał się w sobotę dopiero o 9. Koniec końców byłem pod bramą o 7:59, pan bramowy mi otworzył i pół na pół angielskim i francuskim wytłumaczył mi, gdzie mam stanąć i poczekać, oczywiście tej francuskiej części nie zrozumiałem, stanąłem w okolicy śmietników. Nikt jeszcze się na mnie nie wydarł, więc chyba jest git Teraz zrzutka i rura do Norwegii
Trasa: Wrocław-Limoges
Ładunek: Kabanosy wieprzowe Tarczyński
Waga: 17 ton
Po powrocie z poprzedniego kółka od razu dostałem zlecenie na transport do Francji, awizacja na poniedziałek na 11:00, więc cały weekend w domu. Magazyn dobrze mi znany, 15 minut z parkingu, o 9:30 byłem w trucku spakować klamoty, kupić RedBulla i dzida na magazyn. elegancko 10:35 stanąłem na bramie. Cieć do mnie, że w sumie to dzisiaj wcześniej się chłopaki zebrali i mogę się już podstawiać, dzięki temu o 11:51 już wyjeżdżałem z firmy przy akompaniamencie Sheck Wesa i Mo Bamby wyjechałem w długą drogę do Limoges. Na trasie sporo wypadków, ale na szczęście nie zniweczyło to moich planów i stanąłem na przerwę za Norymbergą. Potem w górzystym terenie było widać różnicę w mocy między oboma pojazdami, te 70 koni bardzo by się przydało, ale nie byłaby to ekonomiczna jazda Średnie spalanie na poziomie 48l/100km pozostawia wiele do życzenia, ale trasa nadrabiała to widokami. Trasa przez Francję bardzo przyjemna, za Dijon stanąłem na drugą pauzę i na spokojnie doleciałem do Limoges. Wiedziałem, że nie muszę się spieszyć, bo magazyn Carrefoura do którego jechałem otwierał się w sobotę dopiero o 9. Koniec końców byłem pod bramą o 7:59, pan bramowy mi otworzył i pół na pół angielskim i francuskim wytłumaczył mi, gdzie mam stanąć i poczekać, oczywiście tej francuskiej części nie zrozumiałem, stanąłem w okolicy śmietników. Nikt jeszcze się na mnie nie wydarł, więc chyba jest git Teraz zrzutka i rura do Norwegii